środa, 17 kwietnia 2013

Moje spojrzenie na temat AZS


     Z pojęciem Atopowego Zapalenia Skóry (AZS) spotkałam się kilka razy w życiu, kiedy to moje koleżanki opowiadając o swoich dzieciach, nakierowały mnie na temat.  A no i jeszcze w Szkole Rodzenia nawinął się jakiś wątek, rekomendując  kosmetyki, ale myślałam, że pewnie nas nie będzie to dotyczyć....
     Z rozmów tych nie wynikało jednak, że jest to jakiś straszny "stwór", raczej jako przypadłość tymczasowa... I jak na ironię losu , gdy później mówiłam, że Kuba ma AZS, przeważająca większość twierdziła: „aaaa, moje też to ma, ale nie w takim stopniu…”.
     Kiedy teraz mam z tym do czynienia, myślę sobie, że albo nie mówiły o AZS, albo ich dzieci miały sporo szczęścia i nie przechodziły tego tak poważnie…
     Tak , wiem, że są „gorsze” choroby, przypadłości i nieszczęścia, ale ktoś, kto nie patrzył jak jego dziecko drapie się do krwi, nie śpi nocami, wybudza się z płaczem, niech mi nie mówi: „ciesz się, że to tylko alergia…, mnóstwo dzieci teraz tak ma…”.
     Zapisując się na pierwsze spotkanie organizowane przez Fundację Alabaster (nagłośnione przez portal Kobiecy Białystok), nie spodziewałam się zbyt wiele, między innymi dlatego, że po raz pierwszy słyszałam o takich spotkaniach, przecież alergia w tych czasach, to coś "normalnego"… ;P Było bardzo ciekawie, ale przede wszystkim fajnie i ciepło.
     Kiedy organizowano II spotkanie, myślałam, że będzie nas „garstka”, że temat przebrzmiał i rodzice stwierdzą, że skoro do tej pory radzili sobie sami, to dalej również poradzą. No i klops, przybyło kilkanaście osób, czyli całkiem nieźle.
Podczas tych kilku godzin rozmów, powstał ten blog na ramach, którego będziemy się spotykać.
     Marzę o tym, aby było nas więcej ( Bo w kupie siła;)), żeby nie było tylko „na smutno”, ale również z dystansem (wiem, że to trudne – sama nad tym pracuję…).
Niech dorośli ludzie AZS również dodadzą swój głos, niech uczestniczą w naszych spotkaniach, to tacy ludzie tworzą cudowną Fundację Alabaster… i pomagają Nam ze wszystkich sił…to oni dali nam nadzieję i wsparcie.
     Rodzinom i ich dzieciom, które chorują na AZS, ludziom dorosłym z AZS nie ma w naszym kraju wsparcia, więc musimy radzić sobie sami… ale to jest temat na inny post…

asia a


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz